Artezan Château, czyli limitowane rozczarowanie

Artezan Chateau 1Dzisiaj piwo, które już przed otwarciem jest bardzo wyjątkowe. Dlaczego? Dzieje się to za sprawą tego w jaki sposób powstało. Jakiś czas temu Browar Artezan sprowadził z Francji beczkę po Bordeaux i zaczął piwny eksperyment. Autorzy celowali w styl o nazwie Flanders Red Ale. Czy „Jeże” podołały ciężkiemu zdaniu? Czy warto było bić się o limitowaną liczbę butelek? Czy Ci, którzy nie dorwali tego piwa mają czego żałować? Zapraszam do lektury!!!

Browar Artezan rozpoczął ten rok bardzo udanie. Najpierw premiera Brown Porter, który na początku wydawał mi się smaczny, ale nudny. Jednak finalnie okazało się, że każda wyprawa po piwo kończyła się na co najmniej jednej sztuce brązowego „Jeżyka” w lodówce. Później mieliśmy premierę przepysznego Pacific Pale Ale, które dosłownie miażdży swoją pijalnością. Na szczęście do sklepów wjechała najnowsza warka i znowu będzie można zapijać się nim bez liku. Kolejnym krokiem był zakup drewnianej beczki po Bordeaux i próba uwarzenia Flanders Red Ale. Obecnie do browaru dojechały cztery podobnie beczki. Tyle, że ze Szkocji i po whisky. Z kolei niedługo można będzie wypatrywać piwa grodziskiego. Zapowiada się ciekawie. No dobrze, ale czym jest Flanders Red Ale? Artezan napisał następująco: „Piwo w tym stylu tuż po fermentacji głównej przetaczane jest do beczek po czerwonym winie i w nich dojrzewa przez kilka – kilkanaście miesięcy. Podczas takiego leżakowania nabiera specyficznych, winnych posmaków i aromatów, a pozostające w drewnie bakterie lekko je zakwaszają”. Wiadomo już czego można oczekiwać. Najprostszym punktem odniesienia może być ikona tego stylu. Mowa tu o belgijskim trunku Rodenbach z przybytku o takiej samej nazwie. Tak, więc sprawdźmy co my tu mamy. Parametry Artezan Château to: 6,5% alkoholu i 17% ekstraktu. Etykieta pomimo, że oszczędna to jakoś pasuje do całej otoczki wytworzonej wokół piwa. Nie jest to mistrzostwo znane z Pacific Pale Ale, ale przynajmniej lepiej od Brown Porteru. Moja butelka oznaczona jest numerem 33 z 240 jakie wypuszczono na rynek. Z kolei w zakamarku czeka No.28.Artezan Chateau 2Otwieram i przelewam. Piana okazuje się niezbyt okazała, drobnoziarnista i oblepiająca szkło. Finalnie była ona obecna do końca w postaci pierścienia. Kolor to mętny, brunatno-rubinowy odcień.Artezan Chateau 1Zżera mnie ciekawość. Zapach to przede wszystkim to co znamy z wina, delikatny kwasek oraz drożdże. W smaku jest na pewno dziwnie. Główną rolę odgrywają tu nuty winne, które jednak bardzo szybko ulatują i oddają pole minimalnie słodowo-owocowym akcentom. Te z kolei przechodzą w średnio przyjemne, słodko-mydlane odczucie. Na finiszu słaba, lekko cierpka goryczka. Całość wodnista i mdła. Wysycenie niskie, praktycznie zerowe.

Podsumowując, Artezan Château to specyficzne i chyba warte spróbowania piwo. Jednak na tym kończą się jego zalety. Dla mnie jest to zwykła ciekawostka, która nie oferuje niczego ciekawego. Zbyt wodniste jak na 17°BLG, zbyt mdłe, z jakimiś dziwnymi mydlanymi nutami. To wszystko psuje całe wrażenie i nie pozwala odebrać tego trunku w pozytywny sposób. Ciekawe co stanie się z drugą butelką, o której zapomnę na bardzo długi czas… Powoli zaczynam obawiać się, czy szykowane beczki po whisky sprostają oczekiwaniom…

4 thoughts on “Artezan Château, czyli limitowane rozczarowanie

  1. ufff juz myslalem, ze piwne srodowisko boi sie powiedziec czegos negatywnego na temat tego piwa. najlepsze jest to, ze jeden z blogerow „znafcuf” rozplynal sie nad tym piwem jakby mu za to zaplacili i standardowo dowalil kopyrowi za niewiadomo co. ja tam cenie sobie szczerosc, a nie poklepywanie sie po siurach

    • W zasadzie to wolałbym, żebyś napisał o plecach, a nie o przyrodzeniu 🙂
      Niby każdy ma prawo do swojej opinii, ale po części masz rację, że określone relacje na linii bloger-browar/piwowar mocno rzutują na opinie dotyczące piw tych drugich.

  2. Pingback: PINTA Oto Mata IPA, czyli piwo z ryżem | Smak Piwa

  3. Pingback: B-Day Lądowanie w Bawarii, czyli w jedności siła | Smak Piwa

Dodaj komentarz