Fraoch Heather Ale, czyli wrzos w piwie

Jutro wybieram się na Piwny Blog Day 1.0. Dokładniej mówiąc jest to pierwsze Forum Polskiej Blogosfery Piwnej. Będziemy debatować na temat złocistego trunku i kondycji polskiej sceny blogowej. Czeka mnie pobudka o 4:00, więc postanowiłem „przyjąć” coś ciekawego na dobry sen. Wybór padł na Fraoch Heather Ale. Piwo te jest dosyć oryginalne, ponieważ zamiast chmielu użyto w nim… wrzosu. Jak smakuje taki wymysł? Zapraszam do lektury!!!

Dzisiejszy bohater powstaje w szkockim browarze Williams Brothers. To właśnie tam zdecydowano się uwarzyć te nowatorskie i odmienne piwo. Twórcy chwalą się, że ich dzieło warzone jest według XVI-wiecznej receptury, a styl ten istnieje już od 4000 lat. Na koniec otrzymujemy informacje, że jest to najstarszy rodzaj ale, który dzisiaj istnieje. Ciekawostką jest to, że nie użyto tutaj chmielu. Składnik ten został zastąpiony wrzosem, który wraz z resztą ma tworzyć aromat: „kwiatów, torfu, pełnej słodowości pikantnych ziół z winnym zakończeniem”. Zaczynamy. Fraoch Heather Ale zawiera 5% alkoholu, a o ekstrakcie nic nie wiadomo. Etykieta to zdecydowanie dobra robota. Celtyckie motywy na kamiennym tle robią wrażenie.Otwieram i przelewam do kufla. Drobnoziarnista piana rośnie do średnich rozmiarów. Finalnie okazuje się ona trwała. Kolor to ciemno złoty odcień.Czas sprawdzić co z tym wrzosem. Zapach jest dosyć dziwny. Czuć głównie miód, delikatny słód i coś dziwnego. W smaku dominuje wszechobecna słodowość o lekko miodowym zacięciu. Dalej trochę kwiatowych akcentów. Finisz z delikatną, ziołową goryczką. Całość treściwa i lekko słodkawa. Wysycenie na poziomie niskim.

Podsumowując, Fraoch Heather Ale to egzotyczne piwo o smaku dobrze znanym z Naszego rodzimego rynku. Słodka słodowość bez należytego zakończenia nie powinna raczej nikogo interesować. Ewidentnie do jednorazowego spróbowania, ale też nie za wszelką cenę. No, a teraz sen i przygotowania do Piwnego Blog Day 1.0.

6 thoughts on “Fraoch Heather Ale, czyli wrzos w piwie

  1. Mnie też skusiła XVI-wieczna receptura i 4000 lat historii ale w butelce. Trochę się zawiodłam, wypiłam pół i było mi za słodko. Musiałam się nim podzielić 😉 Może to przez ten miodowy posmak, nie wiem. Poleciłabym jako piwną ciekawostkę, ale tak, jak napisałeś, do jednorazowego spróbowania.

  2. Pingback: Gruit Kopernikowski, czyli bezchmielowy lawendziak | Smak Piwa

  3. Pingback: Czerwony Kapturek, czyli urodzinowy eksperyment | Smak Piwa

  4. sorry stary piłem to piwko kilka razy i na pewno nie jest to dla mnie piwo na ,1,strzała ja osobiście bardzo polecam i poszukam w polsce pozdrawiam

Dodaj komentarz