Wraz z początkiem listopada w sklepach pojawił się nowy wariant Piw Sezonowych od Carlsberga. Na półki trafiło Świąteczne, które z założenia ma idealnie współgrać z jesienno-zimową aurą. Tak, więc przez najbliższe dwa miesiące mamy możliwość skuszenia się na korzennego ciemniaka. Mając na pamięci chociażby Harnasia Grzaniec już zgrzytam zębami. Czy rzeczywiście było się czego obawiać? Czy może też trafił nam się pijalny „piernik” z koncernu?
Carlsberg Polska wciąż próbuje równać krokiem za Kompanią Piwowarską, które dzielnie kontynuuje edukacyjną linię Książęcego. Po majowo-czerwcowym Świętojańskim i sierpniowo-wrześniowym Dożynkowym przyszła kolej na listopadowo-grudniowe Świąteczne. Jak dotąd zwykłe lagery nie powaliły na kolana, więc też nie spodziewam się jakichś szczególnych fajerwerków po najnowszym wariancie. Chociaż zapowiedzi mówiące, że miało być to zwykłe jasne zerżnięte z okocimskim porterem mogły dobrze rokować. Tylko jakoś nie kojarzę, żeby ktoś wspominał o „korzennym smaku”. Trochę mi to wszystko się nie zgadza, ale chyba muszę pominąć tę kwestię. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w pamięci mam jeszcze smak innej „świątecznej” opcji od Carlsberga – Harnaś Grzaniec. Naprawdę niesamowite przeżycie. Pijalne tylko i wyłącznie po podgrzaniu, bo na zimno zniewala swoją sztucznością. Tutaj nikt nie sugeruje potraktowania zawartości butelki garnkiem i palnikiem, więc podchodzę do Świątecznego jak pies do jeża. Jego parametry to: 7% alkoholu i 16,1% ekstraktu. Etykieta to kontynuacja pomysłu dla całej linii Piw Sezonowych. Ładnie, schludnie i „regionalnie”. Zresztą podobne wzornictwo otrzymało już Pszeniczne i Porter, ale te już nie należą do edycji limitowanej.Otwieram i przelewam do szklanki. Piana okazuje się średnia, drobnoziarnista, kremowa i całkiem ładnie oblepiająca szkło. Finalnie okazało się, że byłą ona obecna do końca. Kolor to klarowny, rubinowo-brunatny odcień.Głęboki wdech. Zapach to zestawienie goździków i piernika. Na siłę można też doszukać się słodu. W smaku przez chwilę czuć słodowość, która po chwili nakrywana jest przez miks goździków, piernika i cynamonu. Tło to lekka słodycz. Na finiszu pikantna, przyprawowa goryczka. Całość poukładana, ale mocno przewidywalna. Wysycenie na poziomie średnim.
Świąteczne Piwo Sezonowe to całkiem dobra jak na swoją ligę propozycja zimowego trunku. Obawiałem się zaklejającego niczym Harnaś Grzaniec potworka, ale w rzeczywistości carlsbergowa nowość okazała się całkiem pijalna. Jednak nie oznacza to, że jest to jakaś rewelacja. Po prostu w określonej kategorii jest dobrze, ale mimo wszystko pojemność 0,33 l. byłaby bardziej optymalna i mniej męcząca.
Tatra Grzane to było dopiero przeżycie…
W sumie racja.
„Po majowo-czerwcowym Dożynkowym i sierpniowo-wrześniowym Świętojańskim” – a nie na odwrót czasem? w sumie to nie piłem, w sklepach nawet nie wypatrywałem, ale tak na logikę kalendarzową
Dzięki. Już poprawione.